Barcelona, 2032 rok
Goście zaczęli wykrzykiwać imiona nowożeńców. Gerard i Cesc byli wniebowzięci patrząc na swoje dzieci, które właśnie się pobrały. Były obrońca Realu chwiejną ręką polewał kolejną kolejkę swoim przyjaciołom, którzy i tak byli już porządnie nawaleni. Sergio przy okazji wylał większą część alkoholu na stół, ale to już szczegół. W pewnym momencie, na prośbę wszystkich zgromadzonych, Milan objął Lię i czule pocałował. Francesc wyszczerzył się na ten widok i omal nie zsunął się z krzesła.
W nocy, po poprawinach, Cesc podszedł do córki, pogładził po ramieniu i spytał:
- Możemy porozmawiać?
- Jasne, tatku - odparła z uśmiechem, strząsając z siebie bezwładną głowę naprutego Milana. Dziewczyna chwyciła falbany białej sukni i poszła za ojcem. Usiedli na kanapie w pokoju wynajmowanym przez Cesca, który chciał być jak najdalej od swojej byłej żony, z którą rozwiódł się dwadzieścia lat temu. Już miał zacząć swój monolog, ale zauważył głowę Ikera, która znikała i pojawiała się za drzwiami. Jedynym słowem, Hiszpan machał nią jak opętany.
- Pojawiam się i znikam, taka jest rola magika! - darł się były bramkarz, kontynuując zabawę. Cesc trzasnął drzwiami, tym samym prawie pozbawiając go nosa.
- Tato, czy to zanosi się na poważną rozmowę? Bo jak tak, to muszę się czegoś napić - westchnęła, zupełnie ignorując drącego się w niebogłosy Casillasa. Fábregas wyciągnął z braku dwie szklanki i trunek w grubej, szklanej butelce. - Błagam, tylko nie mów, że coś ci się w Milanie nie podoba, bo już za późno - ostrzegła, wypijając alkohol za jednym razem. Francesc zakręcił wąsa na palcu.
- Przez całe moje życie nie opowiedziałem nikomu tej historii. Tobie tak samo, bo nie chciałem, by spowodowała jakiś trwały uraz w twojej psychice - zaczął, a Lia aż wybałuszyła oczy ze zdziwienia.
- Jaka historia?
- Chodzi o to, że..
- Bajeczki?! Ja lubię bajeczki! - do środka wpadł zziajany Fernando.
- Byczek, kurwa! - ryknął Cesc. - Krowy żeś po polu ganiał, żeś się tak zmęczył? - dodał gniewnie.
- Patataj! - zawołał, kiedy Fábregas znów trzasnął drzwiami. Torres uciekł na salę tanecznym krokiem. Wszystko było przeciwko niemu, może nie powinien opowiadać tego córce? Klapnął na miejsce obok córki, założył ręce na kolana i zaczął swoją fascynującą, a zarazem przerażającą historię.
_______________________________________________________
Witamy na naszym pierwszym i mamy nadzieję, że nie na ostatnim opowiadaniu o Hiszpańskich byczkach, i ich bardzo ciekawej historii, która miała miejsce w ośrodku psychiatrycznym "Manicomio". Nie odpowiadamy prawnie za urazy w psychice spowodowane tym opowiadaniem. Czytasz na własną odpowiedzialność! Pozdrawiamy, Miniza oraz Laurel!